
Dywersyfikacja, czyli rozłożenie kapitału na różne inwestycje, pozwala na zminimalizowanie ryzyka strat i zwiększenie szans na spory zarobek. W 2020 r. atrakcyjne stopy zwrotu mogą zapewnić akcje małych i średnich spółek z GPW, ETF-y, złoto, kryptowaluty i obligacje korporacyjne.
Jedna z naczelnych zasad zarządzania finansami, która odnosi się też do inwestowania, głosi, by nie wkładać wszystkich jajek do jednego koszyka. W praktyce chodzi o to, żeby rozłożyć kapitał na różne aktywa, instrumenty finansowe. Dlaczego?
Dywersyfikacja w teorii
W ten sposób minimalizuje się negatywny wpływ ewentualnych spadków w jednej inwestycji na cały portfel. Dla przykładu w 2019 r. największe spółki notowane na warszawskiej giełdzie przyniosły posiadaczom ich akcji ujemną stopę zwrotu -5,5 proc., ale kurs złota w PLN urósł o 19 proc., a na wynajmie nieruchomości można było zarobić średnio 6-8 proc. Gdybyśmy w podanym przykładzie wszystkie pieniądze zainwestowali na GPW, bylibyśmy do tyłu.
Oczywiście działa to również w drugą stronę. Dywersyfikacja umożliwia osiągnięcie większych zysków niż trzymanie się jednego rozwiązania.
Dziś złoto, nieruchomości czy akcje małych i średnich spółek przynoszą większy zysk niż lokaty bankowe. Sęk w tym, że są zdecydowanie bardziej od nich ryzykowne, dlatego przynajmniej połowę portfela trzeba lokować w bezpiecznych instrumentach. Poza depozytami należą do nich obligacje skarbowe stabilnych państw.
Kapitał można dywersyfikować na wiele sposobów. Da się to zrobić nawet w ramach jednego instrumentu finansowego, np. kupując akcje nie tylko w Polsce, ale też na zagranicznych parkietach. Można wybierać walory firm z różnych branż i sektorów gospodarki. To samo tyczy się np. funduszy inwestycyjnych czy walut.
Dywersyfikacja w praktyce
Jak dywersyfikować portfel inwestycyjny w 2020 roku? Warto postawić na akcje rynków wschodzących. Dlaczego? Walory na rynkach rozwiniętych (Europa Zachodnia, USA, Japonia, Kanada) są bardzo drogie, co zmniejsza szanse na spory zysk. Potencjał do dalszych sporów wzrostów jest w ich przypadku mały.
Rynkiem rozwijającym się jest m.in. Polska. Na tle giełd krajów rozwiniętych akcje na GPW są bardzo tanie. Wedle wskaźnika C/Z (informuje, ile trzeba zapłacić za złotówkę zysku firmy) należą do najtańszych w Europie po Rosji, Turcji i Czechach. Obecnie najbardziej atrakcyjną inwestycją na warszawskim parkiecie są udziały w małych i średnich spółkach (tzw. misiów), tj. skupionych w indeksie sWIG80.
Inwestowanie na giełdzie wymaga czasu i wiedzy. Łatwiejszą i równie dochodową opcją mogą być ETF-y. To udziały w funduszach notowanych na giełdzie. Globalny rynek tych instrumentów rośnie z roku na rok. Powody? Są tańsze w zarządzaniu (robi to komputer) i efektywniejsze od tradycyjnych funduszy inwestycyjnych. Ich specyfika polega na tym, że naśladują konkretne indeksy, a nie próbują je pokonać. To ostatnie udaje się nielicznym zarządzającym, którzy grają wbrew rynkowi.
W związku z pojawieniem się koronawirusa oraz zaostrzeniem relacji między USA i Iranem krótkookresowo potencjalnie dobrym wyborem może okazać się złoto. Kurs żółtego metalu zawsze rośnie, gdy dzieje się coś złego (wojny, kryzysy, kataklizmy). Notowania kruszcu w złotówkach ustanowiły właśnie historyczny rekord. Zwyżkuje także cena w dolarach. Z tym że żółty metal w fizycznej postaci (sztabki, monety) bardziej nadaje się do ochrony majątku przed inflacją niż szybkiego zwiększania jego wartości. Spekulować można za to na złocie papierowym, czyli kontraktach na dostawę surowca, oraz kryptowalutach (zwłaszcza bitcoinie).
Warto też zainteresować się długiem high yield. To wysokodochodowe obligacje korporacyjne. W Polsce ten rynek ostatnio się odradza po aferze Getback. Na świecie można w ten sposób inwestować np. za pośrednictwem funduszy inwestycyjnych. Tak samo jak w hurtowe obligacje krajów rozwijających się.